Symboliczne piórka

Na podejmowane decyzje wpływają różnorakie bodźce. Czasem jakoś tak magicznie łączą się w jedną, spójną całość, choć pochodzą z zupełnie innych źródeł i mają zupełnie inny kontekst. Byłem, może wciąż po części jestem, na tyle dziwny, że nawet przy drobnych rzeczach, teoretycznie nieistotnych, zdarzają mi się takie sytuacje. Nawet przy czymś takim, jak zrobienie kolczyków.


Kiedy już wiedziałem, że chcę się za to zabrać, to pomysł zapożyczyłem od Rimi, u której na Festiwalu Muzyki Celtyckiej „Zamek” zobaczyłem prześwietny kolczyk z piórkami. Nie było tutaj więc niestety zbyt dużo mojej własnej inwencji twórczej. Koncepcja cudza, więc jedyne co mi zostało to ogarnięcie części i złożenie ich w estetyczną całość.

Piórka! Konieczność najkonieczniejsza. Cóż by mi było z pozostałych części, gdybym piórek odpowiednich nie znalazł? Na szczęście udało mi się zorganizować sobie takie, które przypadły mi na prawdę do gusty. Oczywiście jednak poza tym potrzebowałem kilku dodatkowych metalowych rzeczy, więc przyszedł czas ponownego po kilku latach zajrzenia do Koralium. Bo przed wyruszeniem w drogę należy zebrac drużynę, jak to mawiają.

Całość wykonania nie była trudna , co tak na prawdę idealnie widać na zdjęciach w tym albumie – Piórka przykleić do końcówek mocujących, zacisnąć je, łańcuszki połączyć na oczekiwaną długość i całość przytwierdzić do końcówki, która już idzie do ucha. Wedle życzeń można dodawać jakieś elementy, tudzież jakieś pomijać – piękno własnoręcznego tworzenia .

Po niedługiej chwili kolczyk był gotowy, ale okazało się, że będzie zbyt długi. Z jednej strony dałem połączone łańcuszki, a poza tym same piórka wykorzystane nie były najmniejsze ze znalezionych. Kiedy dotarło to całościowo do mnie postanowiłem ukrócić ten incydent i od razu skróciłem łańcuszki i zmieniłem piórka na mniejsze. Wszystko banalnie proste, a jednocześnie prześliczne moim zdaniem.

Miałem dziwne podejście do różnych rzeczy, czego kiedyś nie przyjmowałem do końca do wiadomości. Mając różne zasady pozwoliłem im się rozrosnąć do jakichś chorych rozmiarów, przez co coś, co z założenia jest niesamowite stało się problematyczne i bezsensowne właściwie, bo przerysowane. Prezent, którym były te kolczyki był symbolem zmiany, która we mnie zaszła. Teoretycznie nic nie znaczącym, praktycznie dla nikogo nie zrozumiałym symbolem, który tak na prawdę kreował tę zmianę. Zmianę na lepsze. Na dobre.

„The building is a symbol, as is the act of destroying it. Symbols are given power by the people. Alone, a symbol is meaningless, but with enough people, blowing up a building can change the world.” – V, V for Vendetta

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *