Być człowiekiem

Całkiem niedawno zrozumiałem, że być człowiekiem znaczy być tam, gdzie jesteś potrzebny. I choć często czuję, że wybieram bycie w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie, to ostatnio zacząłem czuć, że dojrzewa we mnie nowe pojmowanie pomocy i potrzebujących. Pojmowanie wychodzące poza strefę komfortu. Wymagające czegoś więcej.

Zdarzyły mi się epizody w których dałem coś więcej. Było ich mało, ale dopiero teraz dotarło do mnie, że właśnie w tych konkretnych momentach czułem się naprawdę na swoim miejscu. Skoro byłem w stanie spontanicznie zareagować sercem, to wierzę, że będę w stanie uczynić to swoją codziennością.

Niestety ponownie wziąłem na siebie więcej, niż powinienem w momencie, kiedy nie wbiłem się we flow ogarniania wielu tego typu rzeczy na raz. A tym bardziej ciężko się w to flow wbić, kiedy myśli oscylują w totalnie innych okolicach i czas wolny najchętniej przeznaczyłbym na wykorzystywanie możliwości, które niedawno nabyłem. Ale cóż, trzeba się skupić, dowieźć co trzeba dowieźć, przeprosić za problemy i wtedy mocniej przepiąć się na inne cele. Wciąż pamiętając o balansie, bez którego łatwo się wypalić.

Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć

Łk 14, 12-14

Co Cię definiuje?

Zastanawiałeś się kiedyś co Cię definiuje? Myslałaś czy jest coś, czego strata sprawi, że poczujesz, że życie straciło sens? Czy budujesz może od dawna wspaniały zamek, którego ewentualne zniszczenie zrujnuje Twoje życie? Jaka niepełnosprawność mogłaby odebrać Ci chęć otwierania oczu każdego kolejnego dnia?

Dziś w rozmowie, kiedy znajoma wskazała bez czego ona by nie potrafiła żyć, zacząłem się nad tym zastanawiać. Czy jest coś takiego, co mam i mógłbym stracić, a razem z tym sens życia? Nie potrafiłem nic takiego wskazać. Wydaje mi się, że nauczyłem się nie pokładać wiary w sprawności fizycznej i byłbym w stanie na nowo poukładać sobie świat w razie czego. Paradoksalnie nie dość,  że mogłoby to nie przekreślić najważniejszej części mojego życia,  to jeszcze mogłoby to spotęgować przekaz. Bo czy pokonywanie takich trudności nie pozwala jeszcze mocniej inspirować?

Niemniej jednak usłyszałem pytania o rzeczy, o których nie pomyślałem. Jak bym sobie poradził gdybym stracił słuch? Moja fascynacja dźwiękiem,  dziecięca radość za każdym razem kiedy mogę eksperymentować i tworzyc i słyszeć nowe – jak by z tego wyszła? A gdybym stracił mowę? Czy poradził bym sobie nie mogąc swobodnie rozmawiać z innymi? Jak bym zniósł ograniczenie w dzieleniu się przemysleniami i wiedzą?

Bardzo dobre pytania, w końcu obie te rzeczy są kluczowym elementem mojej codzienności i radości. Nie mam pojęcia jaka jest poprawna odpowiedź na nie i mam nadzieję nigdy się nie przekonać. Ale będę nad tym myślał. Tobie też polecam. A do tych rozmyślań dołączam film, na który akurat dziś trafiłem. Powodzenia.

Whether you think you can, or you think you can’t – you’re right.

Henry Ford

Anioły

Tak często by się chciało, by Anioł Stróż chwycił Cię za rękę, gdy podejmowałeś złą decyzję, by nie pozwolił Ci iść drogą, która zaprowadziła Cię w miejsce, w którym nigdy w życiu nie chciałaś się znaleźć, by wyciągnął Cię z wody, gdy w panice machałeś rękami i głucho, acz wymownie patrzyłeś komuś w oczy, gdy topiłeś się, choć może nawet nie znałeś jeszcze znaczenia tego słowa. I tak często masz żal do Boga, że go nie wysłał, gdy byłeś w potrzebie. Nie rozumiejąc kim tak naprawdę Anioł jest.

Czytaj dalej Anioły

świat przecieka nam przez palce

Trwałość pamięci, Salvador Dali
Czasem świat przecieka nam przez palce. Rozpływa się, jak zegary Dalego. Lecz niestety nie potrafimy go utrwalić, by móc do niego wrócić w jego stanie na dany moment – przyjrzeć się, przemyśleć, przypomnieć sobie o co tak naprawdę chodziło. Znika, w każdej sekundzie coraz bardziej, a my nieudolnie próbujemy chwytać go garściami, pomagając mu się tylko zmienić w coś nie do pozbierania.

Ale nie zawsze. Czasem po prostu to ignorujemy. Albo nawet nie mamy pojęcia o tym co się dzieje. Idziemy przed siebie. Dumni, zadowoleni z siebie. Zdobywcy świata. Świata, który po każdym kolejnym kroku rozsypuje się za nami jak popiół z czegoś, co kiedyś było drewnianymi schodami prowadzącymi na sam szczyt. Na koronę świata. Koronę, która jest wspaniałym uwieńczeniem naszego zapatrzenia w siebie. Pustego, ślepego.
Tak często tak naprawdę nie zdajemy sobie sprawy, że w ogóle nie istniejemy. Przesiąknięci nijakością przeplatającego się wczoraj i jutro nie potrafimy zdefiniować swojego dzisiaj. A jeśli już udaje nam się jednak je zdefiniować, to niejednokrotnie tak ciężko jest nam nim faktycznie żyć. Zgubiliśmy siebie tak dawno, że nawet nie wiemy, że w ogóle mogło być coś więcej.
Jest jednak moment. Iskra. Gwiezdny pył. Na tę chwilę wiesz, czego chcesz, o czym marzysz i dlaczego jesteś tu i teraz. Tak łatwo to jednak rozdmuchać. Zapomnieć, przeczekać, zacząć jutro. Nagle z jasnego tu i teraz naszym oczom wciąż ukazuje się coraz bardziej surrealistyczne tam i potem. Tam i nigdy-tego-i-tak-nie-dożyję. Więc czas jednak wrócić na ziemię, bo cóż komu z tego. Jeszcze ktoś Cię weźmie za wariata.
18/19.08.2013, Kraków

Bo wypada

Ludzie są ważni. Ale tak często źle to rozumiemy. Ile razy zdarzyło Ci się skupiając się na ludziach tak naprawdę zapomnieć o nich? Jak często ważniejsze od tego, co dla kogoś robisz stało się to, co wszyscy o tym myślą? Bo wypada. Kiedy ostatnio nie miałeś, czy nie miałaś uczucia, że po prostu wypada?

Zabawne, jak łatwo się to nakręca. Naginamy rzeczywistość, bo to, co realne nie wkomponowuje się w otoczenie. Znikamy w sobie samych, bo czymś trzeba zasklepić otchłań, którą nieustannie pogłębiamy tymi nagięciami. W pewnym momencie nie ma już czym jej wypełniać i zaczyna wciągać innych. Nasza mała prywatna czarna dziura, która wymknęła się spod kontroli. I mimo wszystko wciąż chcemy sprawiać wrażenie, że nad czymkolwiek panujemy. Uparcie nie przyjmujemy do wiadomości tego, że panowanie nad tym skończyło się kilka trupów temu.
O ile kiedykolwiek w ogóle istniało.
20.04.2013, Kraków

Z kronik Enklawy #3

Świat jest pełen inspiracji. Życie z ukłonem i szacunkiem wdzięcznego i wiernego sługi królewskiego prezentuje nam na każdym kroku mnogość szans, jak tenże sługa prezentuje swojemu królowi najwspanialsze dzieła jego poddanych. A my niejednokrotnie zbywamy to wszystko marszcząc gniewnie czoło, tracimy to mrużąc oczy w tym codziennym bólu głowy konieczności i obowiązków. A wystarczyłoby nie ograniczać się i otworzyć na nowe, niezwykłe doznania, jakie czekają na nas w każdej chwili.

To, że czegoś nie potrafisz nie powinno być dla Ciebie przeszkodą, a nawet wręcz przeciwnie – powinno to być impulsem do dalszych działań. To, że czegoś nie potrafisz jest najlepszym powodem, by się tego nauczyć.

xx.07.2011, Kraków

Z kronik Enklawy #2

Spotykam różnych ludzi. Jedni są bardzo otwarci, inni wręcz przeciwnie. Oczywiste jest, że ci pierwsi łatwiej zapadają nam w pamięć, łatwiej nawiązują kontakty i ogólnie są na swój sposób lepsi. Ciężka jest świadomość, jak wiele tracimy, gdy odwracamy się od tych drugich, bo nie są w stanie nawiązać kontaktu, przez co nie da się praktycznie nie patrzeć na nich jak na dziwaków i odludków.
Straszne jest to, że nie zdajemy sobie sprawy, ile bólu kryje ta charakterystyczna cisza. A wystarczy otworzyć oczy, wytężyć słuch i wsłuchać się w tę ciszę. Czasem tak niewiele wystarczy, by ktoś poczuł, że nie musi się odcinać, że możesz pomóc w przezwyciężeniu strachu, pokonaniu bólu przeszłości. Wystarczy otworzyć się na kogoś, by zacząć rozumieć potrzeby i lęki tej osoby.
By pomóc jej zacząć żyć.
xx.06.2011, Kraków

Z kronik Enklawy

Żyjmy tak, by życie innych stawało się lepsze, łatwiejsze, piękniejsze, pogodniejsze.
Ja nie wierzę, że zmienię świat. Ja to wiem. Nie chcę go zmieniać – po prostu to robię. Bo warto.
Mam nadzieję, że mimo porażek w walce z samym sobą będę zawsze umiał wygrywać dla innych. Nauczę się być lepszym człowiekiem, jeśli będzie szansa, że Ci to pomoże. Bez względu na to kim jesteś, czy będziesz. Bo każdy zasługuje na szansę.
Nie jestem wyjątkowy, Ty też nie. Takich jak ja jest tysiące. Nie potrzebuję wyjątkowości – wystarczy piękny cel i wiara w wybraną drogę. Nie jestem idealny, nigdy nie będę. Wystarczy, żebym był dobry – prędzej czy później dotrę do każdego.
Efekt motyla to niesamowita sprawa. Podam Ci dłoń i z uśmiechem podniosę Cię z ziemi, a Ty kiedyś uratujesz człowiekowi życie. Warto się poświęcać, by zasiać ziarno dobra.
Mam cel – podnieść się, określić i dawać życie. Dzielić się iskrą życia można w każdej sekundzie. Dam Ci kawałek szczęścia z okazji dziś. Bo nie trzeba okazji, by być dobrym.
Do zobaczenia w nowym świecie. Inspirowanie to moja pasja.
13.06.2011, Kraków