Karpik – bohater tytułowy tej opowieści |
Galeria zdjęć rybki jest dostępna w albumie na Picasie, na YouTube można zobaczyć filmik prezentujący ją w pełni. Można zobaczyć nawet ten mniej reprezentatywny profil i umiejętności pływackie.
I tak oto minęły urodziny bez zaplanowanej rybki. I tak też mijały kolejne miesiące – większość czasu nie pamiętałem o tym pomysłe, a gdy pryzpominałem sobie o nim trzymały mnie wciąż te same niepewności. I tak też minął rok i też kolejne urodziny. Wspomniałem Adze na początku, że mam w planach małą niespodziankę dla niej. Niestety wraz z mijającym czasem wzrastała presja, jaką sam sobie wytwarzałem. W końcu naturalne jest chyba, że jeśli oczekuje się na coś długo to automatycznie oczekuje się od tego czegoś więcej niż od czegoś, co powstało z dnia na dzień niespodziewanie. Tak więc wytworzyłem sobie takie własne małe perpetum mobile – im bardziej ze strachu przed niepowodzeniem odwlekałem próby zebrania się i stworzenia tego, co zaplanowałem, tym bardziej bałem się, że nie spełni to (być może) narastających oczekiwań Agi, jak i moich własnych. Taka moja mała paranoja – a przecież chciałem dobrze.
Pod koniec sierpnia Aga dowiedziała się, że ktoś jej zaplanował wyjazd na koniec wakacji. Do Maroka. Dosłownie z dnia na dzień obydwoje poznaliśmy datę tego wyjazdu. Gdy Aga u siebie w domu pakowała się na wyjazd, który miał być następnego dnia, ja u siebie, grając w szachy z bratem, myślałem nad tym, co mogę jej dać – szukałem w myślach małego generatora ciepła, któremu nie straszne kilometry, oceany i strefy czasowe.
Gapi się |
Tak powstał on – Karpik. Charakteryzuje się tępym spojrzeniem i rybim pyskiem. Nieustannie się gapi. A samym swoim byciem daje uśmiech, ciepło, ulgę. Rybie dziecko impulsu i serca. Wciąż nie mogę wyjść z podziwu dla niego – a istnieje od ponad roku. Ciągle daje tę samą radość. Może nawet coraz większą z czasem. Prawdziwa magia. Magia radości i ciepła.
Poza tym wszystkim Karpik jest dla mnie symbolem osobistego sukcesu. Wygranej ze strachem i brakiem pewności siebie. Była to wygrana na tamta chwile niestety i wciąż powracają te wady. Dzięki niemu jednak co chwile utwierdzam sie w przekonaniu ze wystarczy żebym na prawdę z całego serca chciał się zmienić, aby było możliwe wygranie z nimi.
Ogranicza mnie tylko własna wyobraźnia. A wyobraźnię ogranicza strach. Ta mała głupia rybka daje mi nadzieje na lepsze jutro. Wystarczy popatrzeć na wszystko, co się robi przez pryzmat uczuć i intencji. Radość dana komuś zawsze wraca do nas. Warto zamienić błędne kolo egoizmu i nienawiści na to radosne perpetuum mobile. Nie jest to wcale tak trudne, wystarczy tylko chcieć zacząć myśleć inaczej. Opłaca się.
„Dawanie samo w sobie jest doskonałą radością.” – Erich Fromm
Na początku sądziłem, że naprawdę go na jótjóbie do wanny wrzucisz, a tu magia pływa w powietrzu, taki skubaniec 😀
Strasznie ogólnie o samym procesie tworzenia napisałeś, szkoda że nie wlazleś w szczegóły skąd akurat ten kaptur. Natchnienie pod wpływem chwili?
I btw.
http://statichg.demotywatory.pl/uploads/201010/1286896318_by_lightman19_500.jpg
🙂
a ps. boje się, jak ona się tak na mnie gapi :<
To było dokładniej jakoś tak, że jak siedziałem w pokoju wieczorem to zacząłem zaglądać do mebli w poszukiwaniu najlepszego materiału. I ten kaptur mi się spodobał, bo ta polarowa część jest dość miła w dotyku.
Chociaż nie jestem pewien, czy nawet nie brałem pod uwagę już wcześniej tego kaptura jako ewentualnej ewentualności.
Ale generalnie wszystko wyszło dokładniej dopiero w ostatniej chwili, pod wpływem impulsu. Wtedy zauważyłem, że budowa kaptura może pozwolić na bardzo fajny kształt Karpika, wtedy też postanowiłem dopiero jak zrobię oczy i czym go wypcham. Więc ogólnie dobór materiałów był na zasadzie "co znalazłem to wziąłem i zrobiłem tak, żeby pasowało".
Co do demota, to dobry przekaz i fajne zdjęcie. 😀 A gapienia się nie bój. Póki nie podpadniesz nie jest groźne.
Tyle lat w jednej ławce i nic nie mówiłeś, że chcesz być poetą 😉
Gilrandir
Grafomańskie gówno.
Podoba mi się, Panie FeniX. Czuję pewną magię i zastanawiam się czy by czegoś nie zrobić.
Cieszę się więc bardzo z tego powodu. 🙂
Najprawdopodobniej dziś wrzucę nowy wpis. 🙂