Ryba wpływa na wszystko – czyli o paradoksie idealizmu słów kilka

Karpik – bohater tytułowy tej opowieści
Niesamowita jest świadomość mocy, jaką może mieć jedna chwila, jeden impuls. Z pewnych powodów kiedyś na urodziny chciałem zrobić Adze, swojej dziewczynie, pluszaka-karpika. Historia karpia jako pewnego symbolu dla nas jest długa i nieistotna w tym momencie, więc ją pominę. Jednak sama historia powstania tego, kochanego przez Agę, Karpika jest warta wspomnienia – historia paradoksu dążenia do ideału. I jego eskalacji przebiegającej z czasem. Będzie to historyjka z morałem. Tak sądzę.

Galeria zdjęć rybki jest dostępna w albumie na Picasie, na YouTube można zobaczyć filmik prezentujący ją w pełni. Można zobaczyć nawet ten mniej reprezentatywny profil i umiejętności pływackie.

Dwa lata temu, jakoś dwa miesiące przed urodzinami Agi postanowiłem zrobić dla niej maskotkę – karpia. Bardzo mi zależało, żeby był dopracowany w każdym detalu – miał bezapelacyjnie wyglądać rybopodobnie i planowo miał być pomarańczowo-czarny (symbolikę kolorów również pominę). Zacząłem więc rozglądać się za materiałami wartymi wykorzystania. Starałem się przemyśleć wszystko zanim będę już na etapie samego tworzenia. Niestety okazało się, że jest za dużo rzeczy, przez które nie byłem pewien, czy ta maskotka wyjdzie chociaż trochę podobna do ideału, który miałem w myślach. A to niepewność, czy w tych kolorach na pewno będzie dobrze, a to brak źródeł materiałów, które by spełniały moje oczekiwania, a to brak przekonania w kwestii sposobu umieszczenia oczu i jakieś inne rzeczy, których już nie pamiętam.

I tak oto minęły urodziny bez zaplanowanej rybki. I tak też mijały kolejne miesiące – większość czasu nie pamiętałem o tym pomysłe, a gdy pryzpominałem sobie o nim trzymały mnie wciąż te same niepewności. I tak też minął rok i też kolejne urodziny. Wspomniałem Adze na początku, że mam w planach małą niespodziankę dla niej. Niestety wraz z mijającym czasem wzrastała presja, jaką sam sobie wytwarzałem. W końcu naturalne jest chyba, że jeśli oczekuje się na coś długo to automatycznie oczekuje się od tego czegoś więcej niż od czegoś, co powstało z dnia na dzień niespodziewanie. Tak więc wytworzyłem sobie takie własne małe perpetum mobile – im bardziej ze strachu przed niepowodzeniem odwlekałem próby zebrania się i stworzenia tego, co zaplanowałem, tym bardziej bałem się, że nie spełni to (być może) narastających oczekiwań Agi, jak i moich własnych. Taka moja mała paranoja – a przecież chciałem dobrze.

Pod koniec sierpnia Aga dowiedziała się, że ktoś jej zaplanował wyjazd na koniec wakacji. Do Maroka. Dosłownie z dnia na dzień obydwoje poznaliśmy datę tego wyjazdu. Gdy Aga u siebie w domu pakowała się na wyjazd, który miał być następnego dnia, ja u siebie, grając w szachy z bratem, myślałem nad tym, co mogę jej dać – szukałem w myślach małego generatora ciepła, któremu nie straszne kilometry, oceany i strefy czasowe.

I wtedy przestało być ważne to, że się boję, że coś się nie uda, że minęło już tyle czasu od powstania pomysłu, że ryby nie latają. Nagle ważna była idea – dać trochę ciepła. Z tą ideą w sercu i w myślach spędziłem noc na szyciu Karpika z polarowej części kaptura z kurtki. Nie miałem pojęcia, czy dobrze zszyję, czy dobrze wytnę kształt, czy dobrze zrobię oczy – nie było to jednak ważne. Jest takie coś, że gdy robi się coś na prawdę z sercem, to jakimś magicznym sposobem wychodzi to dobre. Nawet, jeśli robi się to po raz pierwszy w życiu.

Gapi się

Tak powstał on – Karpik. Charakteryzuje się tępym spojrzeniem i rybim pyskiem. Nieustannie się gapi. A samym swoim byciem daje uśmiech, ciepło, ulgę. Rybie dziecko impulsu i serca. Wciąż nie mogę wyjść z podziwu dla niego – a istnieje od ponad roku. Ciągle daje tę samą radość. Może nawet coraz większą z czasem. Prawdziwa magia. Magia radości i ciepła.

 

Poza tym wszystkim Karpik jest dla mnie symbolem osobistego sukcesu. Wygranej ze strachem i brakiem pewności siebie. Była to wygrana na tamta chwile niestety i wciąż powracają te wady. Dzięki niemu jednak co chwile utwierdzam sie w przekonaniu ze wystarczy żebym na prawdę z całego serca chciał się zmienić, aby było możliwe wygranie z nimi.

Ogranicza mnie tylko własna wyobraźnia. A wyobraźnię ogranicza strach. Ta mała głupia rybka daje mi nadzieje na lepsze jutro. Wystarczy popatrzeć na wszystko, co się robi przez pryzmat uczuć i intencji. Radość dana komuś zawsze wraca do nas. Warto zamienić błędne kolo egoizmu i nienawiści na to radosne perpetuum mobile. Nie jest to wcale tak trudne, wystarczy tylko chcieć zacząć myśleć inaczej. Opłaca się.

Dawanie samo w sobie jest doskonałą radością.” – Erich Fromm

6 odpowiedzi do “Ryba wpływa na wszystko – czyli o paradoksie idealizmu słów kilka”

  1. To było dokładniej jakoś tak, że jak siedziałem w pokoju wieczorem to zacząłem zaglądać do mebli w poszukiwaniu najlepszego materiału. I ten kaptur mi się spodobał, bo ta polarowa część jest dość miła w dotyku.

    Chociaż nie jestem pewien, czy nawet nie brałem pod uwagę już wcześniej tego kaptura jako ewentualnej ewentualności.

    Ale generalnie wszystko wyszło dokładniej dopiero w ostatniej chwili, pod wpływem impulsu. Wtedy zauważyłem, że budowa kaptura może pozwolić na bardzo fajny kształt Karpika, wtedy też postanowiłem dopiero jak zrobię oczy i czym go wypcham. Więc ogólnie dobór materiałów był na zasadzie "co znalazłem to wziąłem i zrobiłem tak, żeby pasowało".

    Co do demota, to dobry przekaz i fajne zdjęcie. 😀 A gapienia się nie bój. Póki nie podpadniesz nie jest groźne.

Skomentuj Szymon Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *