Jak kilka lat temu poczułem potrzebę zrobienia klapy do plecaka, tak w tym roku zrealizowałem potrzebę ukierunkowaną rowerowo. Tamten twór dobrze sprawdzał się także przypięty do rowera, ale potrzebowałem czegoś, co wygodniej nosić już po zapięciu jednośladu. Więc zrobiłem to coś.
Lista rzeczy do noszenia przy wybieraniu się gdzieś rowerem z czasem rosła, więc potrzebne było wygodne rozwiązanie do transportowania tego wszystkiego. W końcu noszenie w kieszeniach kurtki rękawiczek, buffów, lampek, lusterka, kamizelki i paska odblaskowego stawało się mało wygodne. Swoim zwyczajem rozejrzałem się po swoich materiałach w poszukiwaniu natchnienia.
Idealnie do tego zadania wydawała się pasować boczna kieszonka ze starego plecaka na laptopa. Nie pamiętam już jak długo się zastanawiałem czy to na pewno dobry pomysł, ale w efekcie wyciąłem ją i zacząłem „oprawiać” wedle wizji, która kształtowała mi się w głowie.
Podstawą mojego pomysłu było doszycie do tej kieszeni pasków, dzięki którym będę mógł ją zakładać na pasek nerki, pas biodrowy plecaka, czy jakikolwiek pasek. Swoje to trwało, ale udało mi się wymyślić system, który da się w miarę rozsądnie regulować wedle potrzeb. Ale to tylko początek.
Wymyśliłem sobie, że wykorzystam w końcu mnóstwo smyczy, które czekały na swój czas i dodam do tej kieszeni kilka uchwytów na potrzebne rzeczy, które nie muszą być schowane w środku. Od tamtej pory lusterko i lampki wiszą sobie swobodnie, póki nie przyjdzie czas ich założyć. A obok nich dynda pokrowiec z okularami.
Trzecim elementem tej konstrukcji jest guma z przegródkami, dzięki której i w środku mógł zaistnieć jakiś ład. Dzięki niej mogę bez strachu o zgubienie nosić ze sobą klucz, imbusa, zapalniczkę i zapasowy kluczyk do u-locka. Kluczyk dodatkowo trzymam na gumce, dzięki czemu nie wypadnie mi po wyciągnięciu.
Ten mały projekt dał mi dużo radości, bo była to chyba pierwsza użytkowa rzecz stworzona przeze mnie od dłuższego czasu, a jej użyteczność jest nieoceniona. Teraz mogę łatwo i szybko zabrać ze sobą wszystkie potrzebne na rower rzeczy bez brania plecaka ani wypychania kieszeni kurtki. Szycie tego wszystkiego ręcznie zajęło mi chwilę, co właściwie mi nie przeszkadzało. Tworzenie samo w sobie zawsze dawało mi frajdę, więc ta czasochłonność była nawet całkiem przyjemna. Niedługo jednak przyjdzie czas na zrobienie kilku poprawek, których już ręcznie robić nie będę. Ale o tym innym razem. Tymczasem w tym albumie można obejrzeć pozostałe zdjęcia z procesu twórczego.
Każdy akt tworzenia jest najpierw aktem niszczenia
Pablo Picasso